Jedno, co można powiedzieć obecnie o naszym mieście, to to, iż jest ono „odwrócone od rzeki” i pogrążone w marazmie. Nie ma jasnego, całościowego planu jak miasto ma się rozwijać na przestrzeni wielu lat. Nie uwzględniono w projekcie pracy Rady Miejskiej propozycji utworzenia budżetu obywatelskiego.
A szkoda, bo dzięki niemu mieszkańcy mogliby kreatywnie wpływać na rozwój Stalowej Woli. Każdy z nas, żyjący tu i teraz, czuje intuicyjnie, że ma „prawo do miasta”, tak jak do wolności słowa. Miasto jest nasze, wspólne, a nie takiej czy innej władzy, takiego czy innego prezydenta. Suma inicjatyw obywatelskich, a nie urzędniczych, odgórnych decyzji, przesądza o oryginalności ścieżki rozwoju miasta. Zwykli obywatele, przemierzający codziennie ulice miasta, chcą, by spełniało ich potrzeby, aspiracje, i gwarantowało odpowiedni komfort życia. I mają do tego absolutne prawo. Każde miasto, jeśli chce być przyjazne dla mieszkańców, musi mieć na siebie pomysł – uwzględniający walory krajobrazowe, potencjał gospodarczy (atrakcyjne miejsca pracy) i kulturowy. Co łączy mieszkańców Stalowej Woli w myśleniu o swoim mieście? Na pewno to, że nie może ono być tylko miejscem pracy i snu (kiedyś nazywano Stalową Wolę „przyhucianą sypialnią”), ale musi realizować jakość życia. Do tego potrzebne są miejsca wypoczynku i rekreacji, sympatycznych spotkań sąsiada z sąsiadem „na łonie natury”. Na razie spotykamy się w galerii Vivo i w trakcie spacerów wzdłuż obwodnicy, wdychając, bynajmniej nie dla zdrowia, spaliny coraz liczniejszych samochodów. Co można zmienić, aby było przyjaźnie, zdrowo, atrakcyjnie? „Odwrócić miasto do rzeki – zagospodarować brzeg nad Sanem. Oczyścić teren, zaplanować ścieżki spacerowe, proste ławki (nie te drogie artystyczne), miejsca na rodzinne pikniki, place zabaw z prostymi urządzeniami, przyrządy do ćwiczeń na świeżym powietrzu, ścieżki rowerowe na wałach przeciwpowodziowych, a w przyszłości we współpracy z Ulanowem wybudować przystań wodną dla flisaków i kajakarzy. To bardzo realny projekt, o takich pomysłach słychać od lat, ale nie ma „woli” po stronie kolejnych władz, by go wdrożyć. Smutny pozostaje fakt, że jesteśmy chyba jedynym miastem w Polsce „odwróconym od rzeki”, nie wykorzystującym swoich walorów krajobrazowych i funduszy unijnych na ten cel.
Stalowa Wola więc jawi się jako „miasto bez wizji”, bez planu rozwoju w różnych dziedzinach, w tym w zakresie przestrzennego ładu, tak istotnego dla jakości życia mieszkańców.
Może należy władze miasta „zmobilizować” poprzez referendum, albo petycje?
RB
Bulwary nad Sanem w Stalowej Woli
Bulwary nad Wisłokiem w Rzeszowie
Dodaj komentarz