Przez wiele gmin w Polsce przetacza się dyskusja nad sensem wprowadzenia budżetu obywatelskiego, czyli wydzielonych pieniędzy z budżetu gminy, o wydaniu których mieliby decydować bezpośrednio obywatele poprzez zgłaszanie pomysłów do realizacji i głosowanie , które i w jakiej kolejności mają być realizowane.
Włodarze niechętnie odnoszą się do tego pomysłu, bo w ich mniemaniu, upraszczając wypowiadane przez nich „na okrągło” argumenty, to oni i radni wiedzą najlepiej, jak wydawać gminne pieniądze. Do rangi symbolu dyskusji na ten temat urasta fakt odmówienia przez prezydenta byłemu radnemu Przytule sali, gdy ten chciał zaprezentować swoją inicjatywę utworzenia w Stalowej Woli budżetu obywatelskiego.
W Stalowej Woli od dłuższego czasu nie ma przestrzeni i klimatu do demokratycznej , obywatelskiej dyskusji, a próba utworzenia areny takiego spotkania – władzy i obywatela, została w sposób bezprecedensowy utrącona. A przecież wielu obywateli Stalowej Woli widziało miasto, jego przestrzeń i ofertę dla mieszkańców, inaczej niż propozycja władzy. Dyskusja nie była możliwa m.in. ze względu na sposób urzędowania prezydenta – permanentna nieobecność na posiedzeniach rady, brak zastępcy, z góry narzucana własna wizja rozwoju miasta jako jedynie słusznej drogi i brak zgody na utworzenie budżetu obywatelskiego. To tylko kilka przykładów nie liczenia się z głosem obywateli. Obecna władza odrzuca pomysły poprzedniej, czasem dosyć bezmyślnie, i zamierza realizować swoje – mocno kontrowersyjne. Przyglądnijmy się inicjatywie wybudowania żłobka czy przedszkola z basenem. Na pierwszy rzut oka pomysł świetny i chwytliwy. Każdy rodzic chciałby posyłać dziecko do takiej placówki. No, właśnie – każdy. Rodzi się więc kilka pytań:
Skąd pieniądze na budowę tak kosztownego obiektu i kosztem jakich inwestycji?
Jaki będzie koszt posyłania dziecka do takiej placówki i kogo na to będzie stać?
Jeżeli opłaty będą niskie, bo miasto sporo dopłaci , to jak będzie wyglądał nabór(w rzeczywistości selekcja )dzieci do tej placówki publicznej?
Co z innymi przedszkolami miejskimi , które też mają ciekawe plany rozwoju i wolne miejsca?
Sprawowanie władzy to nie tyko piękne wizje ,ale twarde stąpanie po ziemi. Już dopłacamy do wielu ostatnio wybudowanych obiektów, i to dużo, fundujemy stypendia dla studentów, zbyt nisko ustawiając poprzeczkę dla ich osiągnięć naukowych. A wystarczyło przeanalizować ogólnie dostępne dane demograficzne dotyczące naszego subregionu.
Czego potrzebują i oczekują mieszkańcy naszego miasta?
Czasem prostych rzeczy, ułatwiających życie, naprawy chodnika, dokończenia remontu ulicy , parkingu. Młodzi – single i pozostający w związkach, mieszkań na wynajem z czynszem na ich kieszeń. Wszyscy chcielibyśmy fajnego miejsca czy miejsc do rekreacji i wypoczynku. Nie jednego
ciągu spacerowego (złożonego z jednej ścieżki i najdroższych w Polsce ławek) ,ale np. „bulwarów nadsańskich” ze ścieżką rowerową na wałach przeciwpowodziowych, ze ścieżkami do biegania, placami zabaw dla dzieci, trwałymi stolikami do gry w szachy, może nawet przystanią wodną z kajakami i możliwością urządzania spływów tratwami z Ulanowa, trawnikami , na których można urządzać rodzinne pikniki.
Teraz wszyscy biegają wzdłuż coraz bardziej pofałdowanej obwodnicy wśród samochodowych spalin. Miast, żeby przyciągało i zachęcało do powrotu ,oprócz oferty dobrej pracy , musi być przestrzenią „do życia”. W ramach konkursu „Wiedzy Ekonomicznej” młodzi ankieterzy przepytali mieszkańców naszego powiatu, co chcieliby zrobić w ramach budżetu obywatelskiego, gdyby taki istniał w ich gminie. Oto powtarzające się propozycje: stadion miejski, lodowisko, tor łuczniczy, tor kartingowy, skatepark, park linowy, park rozrywki, a następnie modernizacja dróg, ścieżek rowerowych, imprezy kulturalne w mieście.
Może jednak, droga władzo, warto zatrzymać się z pokorą i wysłuchać ludzi. Nie można realizować tylko wizji swojego nadmiernie rozbudowanego „ego”, czy partyjnej misji. Należy codziennie pamiętać o prostym credo – jestem dla ludzi, nie ponad nimi.
Renata Butryn
Poseł na Sejm RP
Dodaj komentarz