Przyjęty 21 lutego 2017 przez rząd projekt dotyczy utworzenia systemu podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej (PSZ), czyli sieci szpitali. Przewiduje on, że w sieci będą mogły się znaleźć szpitale, które od co najmniej dwóch lat mają umowę z NFZ i w których funkcjonuje izba przyjęć albo szpitalny oddział ratunkowy Placówki zakwalifikowane do sieci będą miały gwarantowaną umowę.
Zgodnie z projektem, w sieci szpitali znajdą się te placówki, które spełnią odpowiednie kryteria. Zostanie wyodrębnionych kilka poziomów tzw. systemu zabezpieczenia świadczeń. Do poziomu szpitali 1. stopnia mają należeć przede wszystkim szpitale powiatowe, do 2. stopnia – szpitale ponadpowiatowe realizujące bardziej skomplikowane świadczenia, do 3. stopnia – głównie szpitale wojewódzkie z leczeniem specjalistycznym. Cztery specjalistyczne poziomy obejmą szpitale: pediatryczne, onkologiczne, pulmonologiczne, ogólnopolskie – czyli instytuty oraz szpitale kliniczne i resortowe.
Wielu ekspertów ostrzega , że reforma oznacza dłuższe kolejki i upadek szpitali. Stracą też pacjenci, którzy mają umówione operacje. By szpital dostał się do sieci, musi spełnić rygorystyczne wymagania. Poza tym w niektórych szpitalach ryczałt może nie obejmować niektórych specjalistycznych oddziałów. Brak pieniędzy na finansowanie oddziału specjalistycznego praktycznie oznacza jego likwidację. Przed tym uchronią się tylko największe szpitale kliniczne i wielospecjalistyczne. Zdaniem ekspertów w proponowanym przez rząd systemie finansowania szpital na przysłowiowej prowincji może zapomnieć chociażby o kardiologii, bo musi ona wziąć udział w konkursie, a tu pieniędzy do rozdysponowania będzie bardzo mało. Konfederacja Lewiatan obliczyła, że niepewny los czeka kilkaset szpitali publicznych, głównie powiatowych. Minister zdrowia jest zdania, że nowe zmiany „pozwolą optymalizować liczbę oddziałów specjalistycznych”. Czy ta „optymalizacja” oznacza, że w Stalowej Woli nie będzie kardiologii, a w Nisku ortopedii? Scenariusz bardzo prawdopodobny. Możemy stracić wielu dobrych specjalistów i stać do nich w jeszcze większych kolejkach, ale już w Rzeszowie i Tarnobrzegu.
Autor: Małgorzata Czwarno – Sieroń
Dodaj komentarz